2014-05-24

002. "Life well spent is long."

Teraz się skapnęłam, że nie wymazałam (c) na nagłówku, ale nie będzie mi się chciało już tego poprawiać, trudno.

Powiem Wam coś dzisiaj. Tak mnie dzisiaj natchnęło, muszę dać upust moim emocjom, bo inaczej rozwalę coś w domu, już rzucałam szufladą, także ten...
Wiecie jak to jest, jak ktoś Wam kłamie w żywe oczy, podczas, gdy Wy wiecie, jak było naprawdę? Okropne, paskudne uczucie. Ten człowiek spada wtedy w hierarchii naszych relacji i wgl. nie chcemy mieć z nim nic do czynienia, kiedy takie sytuacje się powtarzają. Potem jest już analogicznie do sytuacji, gdy się z kimś nie lubimy. Nie rozmawiamy wtedy, unikam kontaktów poza miejscem, w którym musimy razem przebywać, wgl. mamy w dupie tego człowieka. No właśnie.
Wiecie co jest gorsze niż uczucie złości i gniewu na tego drugiego? Kiedy ktoś jest nam obojętny i chodzi mi o sytuację, gdy ktoś jest obojętny wobec nas. Sory, wiem, pisze jak inwalida polonistyczny, ale tak dużo chcę przelać tutaj do wpisu i mi nie idzie.

Tak szczerze to wolę, jak ktoś mnie nawyzywa albo powie w twarz co o mnie myśli, niż jakby mnie olewał. Nienawidzę być ignorowana i nie, że boję się, że zostanę sama, ale wkurza mnie takie podejście. Znamy się, lubimy? To czemu mnie olewasz? Traktuj ludzi tak, jak sam byś chciał, żeby Cię traktowali. Niektórzy nie rozumieją takich prostych zasad, których uczymy się już chyba w przedszkolu. Wgl. większość przyjaźni jak tak patrzę z boku na takim poziomie się utrzymuje. Laski nawzajem się obgadują, ale dalej przyjaźnią, wtf. Dobra, nie o tym miałam gadać, miało być o obojętności.

Miałam być lekarzem/mam być lekarzem, nie wiem. No i tutaj właśnie stanęłam. Od pół roku nie wiem, co to będzie i nikt nie stara się mnie nakierować, bo już mam na czole wypisane w mojej rodziny, że skończę jebane 6 lat studiów, na których nie ma praktycznie życia, żeby potem pracować na etacie, mieć tyyyle kasy. No i co z tych pieniędzy? Niech się ludzie nie posrają. Tak samo gadanie: "Rób coś, żebyś miała pracę." to to zdanie już wgl mnie wprowadza w stan, w którym mam ochotę wziąć krzesło i wyjebać temu komuś w twarz z drewnianego oparcia. 

No i wiecie, ok, będę tym lekarzem według nich i czy ktoś mnie wpiera, mówi, że dam radę, kiedy mam załamkę? Nikt. Może D. mi pomaga, ale on nie jest rodziną, wiecie. To takie straszne, jak rodzice tylko oczekują, ale sami palcem nie kiwną. Wkurwia mnie to, bo serio, jak już się nastawię: "Dobra, jak mam być lekarzem, to wezmę się do nauki!" to wtedy ktoś mi wjedzie z buciorami i rozwali tą wizję i na dodatek mnie zdenerwuje. Ostatnio na matmie mamy parametr, którego baba nam nie potrafi wytłumaczyć. No nie potrafi, reszta cacy, ale tego na Chiny nie zrozumiem, jak ona mi jakieś kółka rysuje, nie, to nie dla mnie. No to ja, Emila czy tam Lejdi, pierwszy raz w życiu zapytam się matki o korki i oczywiście usłyszę odmowę. Dlaczego? "Lepiej samemu to zrozumieć, z resztą na babka bierze 50zł za godzinę, Twoja siostra do niej chodziła i nie była zadowolona" i tyle. Koniec. Żadnej propozycji pomocy, nic, null, wysrane po całości. Tylko, żeby korki były jak najtańsze, a gdzie ja znajdę kogoś, kto daje korki za 15 zł?
Podobnie było ostatnio. Jestem z mamą w markecie, to sobie poszłam na gazety, jak ona warzywa kupowała no i znalazłam ciekawy magazyn o genetyce. No to się pytam czy nie mogę sobie wziąć. "Nie masz internetu? Chodź.". Jprdl, najpierw gada, że jak będę chciała jakąś książkę, to mi załatwi, potem, że mało lekarzy w Polsce i na koniec, że mogłabym być genetykiem. A na końcu mi mówi, żebym poszukała w necie. W necie, to ja sobie znajdę tutoriale i będę kurwa komiksy rysować. Nienawidzę takich bezsensownych ograniczeń, kiedy chcę się rozwijać. Ok, jakbym miała fajki kupić, to dobrze, że mi nie chce kupić, no ale kurde...

Wgl. jak się wyniosę z domu, to boję się, że mi odwali we łbie i to tak porządnie.

W takich właśnie sytuacjach wiem, że nie mogłabym być lekarzem. No bo tak w gruncie rzeczy, to oni są obojętni innym ludziom. W sensie te relacje są takie suche i oni liczą tylko, żeby taki doktorek wziął jak najmniej za wizytę. Ogólnie nie wiem, jakbym miała być kimś, kto ma leczyć, jak ja mam ochotę połowę globu wytruć i spalić. Może to chwilowe, bo wiem, że moje otoczenie jest nadzwyczaj toksyczne.

IDĘ BIEGAĆ, WK. MNIE ŚWIAT NAOKOŁO.